- Mamo, mamo, a ja byłem zisiaj stjaziakiem. I był poziar.
Potem się auta wywajiły i ujatowalem smoka. – Fantazja niespełna trzylatka jest
imponująca. Ja naprawdę czasami się zastanawiam czy panie w przedszkolu patrzą
danego dnia mniej przychylniej bo któryś w kostkę kopnął albo w twarz splunął
czy raczej Junior znowu z wyobraźnią popłynął na głębsze wody. Młoda potrafiła
historię z paskiem po pupie się ślizgającym na poczekaniu wymyślić. Junior
ewolucyjnie jednak ją przerasta nie znając granic wstydem choćby naznaczonych.
Widzę jak bierze długopis w dłoń i tak wyposażony kieruje
się z jęzorem na wierzch wywalonym w
kierunku beżowej sofy. Zdążył kółkiem się podpisać.
- Kochanie, co Ty robisz?
- To nie ja mama, nie ja.
- A kto według Ciebie mój drogi to kółeczko tu narysował?
- Ona – pokazuje tak pewny siebie, że niemal autentycznie
szczery w kierunku starszej siostry. Dzierżąc naturalnie długopis koloru niebieskiego
w dłoni prawej. Okiem nie mrugnie, języka nie schowa, a nawet jakby z centymetr
rośnie w swojej buńczuczności.
Naprawdę odczuwam realną obawę przed zadaniem pytania za lat
–naście (!):
-Paliłeś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz