czwartek, 22 listopada 2012

Bo fantazja...


- Mamo, mamo, a ja byłem zisiaj stjaziakiem. I był poziar. Potem się auta wywajiły i ujatowalem smoka. – Fantazja niespełna trzylatka jest imponująca. Ja naprawdę czasami się zastanawiam czy panie w przedszkolu patrzą danego dnia mniej przychylniej bo któryś w kostkę kopnął albo w twarz splunął czy raczej Junior znowu z wyobraźnią popłynął na głębsze wody. Młoda potrafiła historię z paskiem po pupie się ślizgającym na poczekaniu wymyślić. Junior ewolucyjnie jednak ją przerasta nie znając granic wstydem choćby naznaczonych.

Widzę jak bierze długopis w dłoń i tak wyposażony kieruje się z jęzorem na wierzch wywalonym w  kierunku beżowej sofy. Zdążył kółkiem się podpisać.

- Kochanie, co Ty robisz?

- To nie ja mama, nie ja.

- A kto według Ciebie mój drogi to kółeczko tu narysował?

- Ona – pokazuje tak pewny siebie, że niemal autentycznie szczery w kierunku starszej siostry. Dzierżąc naturalnie długopis koloru niebieskiego w dłoni prawej. Okiem nie mrugnie, języka nie schowa, a nawet jakby z centymetr rośnie w swojej buńczuczności.

Naprawdę odczuwam realną obawę przed zadaniem pytania za lat –naście  (!):

-Paliłeś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz